Nawiązując do poprzedniego posta...: No i Tomaszewski zawieszony przez prezesa Kaczyńskiego. Nawet prezes potępił wypowiedzi dyskredytujące polską kadrę na Euro 2012 i zawiesił "legendarnego bramkarza" w prawach członka partii na miesiąc. Jan Tomaszewski przeprasza teraz wszystkich, moim zdaniem za późno i bez polotu.
* * *
Z kolei przenosząc wzrok na inny kontynent i inną rzeczywistość, widzę że w Syrii nie dzieje się dobrze. Ginie 90 protestujących pokojowo obywateli reżimu Baszara al-Assada, koszmar tego niewielkiego państwa trwa i wszystko wskazuje na to, że będzie trwał jeszcze długo. O okropieństwie rządów Assada mówił film dokumentalny prezentowany dziś w serii "Ewa Ewart poleca" na TVN 24. Wojsko i policja torturują i zabijają niewinnych cywili, każą im czcić Baszara al-Assada jako nowego boga, pociski rozrywają minarety, wartości Syryjczyków zostają zdeptane, pojawia się coraz więcej "męczenników mimo woli". Sami mieszkańcy kraju Assada nie chcą kalki działań z Libii, pragną aby wszyscy, którym zależy na obaleniu reżimu i wsparciu protestujących wsparli ich poprzez dostarczenie broni i pieniędzy. Ostatni kraj "Arabskiej Wiosny" walczy z tyrianią już od ponad roku.
Z niektórymi hasłami w sferze publicznej ciężko jest zabłysnąć i przebić się do mediów, nie mają bowiem takiego "poklasku" jak aborcja/przeciwnicy aborcji, manifestacja 11 listopada/kolorowa niepodległa, ruch oburzonych itp. Zawsze tak było jest i będzie, choć wiem, że zbiorowy głos jest słyszalny o wiele głośniej i dalej niż osamotnione inicjatywy. Wczoraj, tak jak od kilku lat uczestniczyłem w Marszu Wyzwolenia Konopi, który ruszył z ul. Emilii Plater w Warszawie o godzinie 16.00. Nie było żadnych awantur, agresywnych zachowań czy dyskryminowania kogokolwiek (nie licząc haseł "kto nie skacze ten z policji" wzniesionych przez grupki w "strojach sportowych"). Miła muzyka sączyła się z głośników umieszczonych na busach - tym razem służby porządkowe nie "zawinęły" nikogo wcześniej i wystartowało ok 5-6 pojazdów z muzą różnego typu. Wszyscy uśmiechnięci, szczęśliwi i zdeterminowani w sprawie zalegalizowania. Tłum najróżniejszych ludzi przemaszerował przez stolicę domagając się "sadzenia, palenia i zalegalizowania", spotkałem wielu bliższych i dalszych znajomych.
przed Sejmem |
W mediach cicho, wszyscy boją się przeciwstawić politycznemu i prawnemu status quo, większość zadaje sobie pytanie "czy marihuana jest z konopi", mniejszość mówi "co wy tam wiecie". Niedoinformowanie doprowadza do dezorientacji i dezinformacji ("Marihuanę to pewnie sobie w melinach wstrzykują"), a przecież jej medyczne działanie zostało potwierdzone już setki lat temu. Można ją stosować dla zmniejszenia skutków takich chorób jak stwardnienie rozsiane, anoreksja czy złośliwe nowotwory. Refundacja marihuany zapewne pozwoliłaby lepiej funkcjonować mojej mamie - dlatego nie dopuszczam myśli, że ktoś może być nielegalny za posiadanie medykamentu. Najwyraźniej komuś się to nie opłaca, a liberalny (choć jedynie z nazwy) rząd ma to gdzieś - z jednej strony czerpie zyski z akcyz na alkohol i papierosy, a z drugiej traci grube miliony na ściganie "posiadaczy" i procesy sądowe z tym związane. Obłęd i infantylne odwracanie się od problemu. Na mojej twarzy uśmiech piwniczny.
Jedyną stroną, która zainteresowała się problemem jest lewica, a dokładniej Ruch Palikota. Janusz Palikot pojawił się na scenie skleconej przed Sejmem i powiedział parę słów po czym wziął "buszka dla Januszka". Pojawił się także dawno zapomniany Liroy i trochę pośpiewał, ale nie za długo bo miał problemy z mikrofonem. Był obecny także Michał Pauli skazany na 12 kar śmierci (!!!) za przemyt narkotyków w Tajlandii, polecam zapoznać się z lekturą Polaka: http://www.michalpauli.pl/index.php?option=com_k2&view=item&layout=item&id=18&Itemid=96 . Nie zabrakło także Kamila Sipowicza, najstarszego polskiego hipisa, który zapalił swojego pierwszego skręta w 1967 roku i robi to nieprzerwanie po dziś dzień (żyje i ma się dobrze). Dlaczego więc by nie zalegalizować skoro jest coraz więcej argumentów i głosów za? Pytanie zostawiam otwarte.
Fakty jakie płyną z dwóch powyższych wycinków rzeczywistości można interpretować na wiele różnych sposobów. W Polsce domagamy się legalizacji marihuany i swobody jej uprawy i posiadania, powołując się na takie wolności w innych państwach. W Syrii obywatele domagają się obalenia Assada i pragną pomocy zagranicznej w dostarczeniu im broni i środków pieniężnych - oni nie powołują się na nic innego niż sprawiedliwość i koniec zbrodniczego reżimu. W lobywatelach dwóch państw oddalonych o setki kilometrów jest nadzieja, że ich manifestacje zostaną zauważone, a pragnienia spełnione. Różnica polega na tym, że w Syrii obywateli zabija i torturuje się bez większych ceregieli, u nas jest spokojnie, choć 22 tysiące ludzi również nie idzie ulicami na próżno.
Marsz Wyzwolenia Konopi 2012 - Polska, Warszawa |
"Odejdź Baszar" - opozycjonista syryjski, foto: PAP/EPA |