Żyjemy w świecie zmian, gdzie społeczeństwo wolnego czasu zmieniło się w społeczeństwo konsumpcji i rozmytych wartości. Napawamy się "tu i teraz" nie patrząc na to, co jest dalej oraz nie mając szacunku dla tego, co już było. Toksyny są dla nas żeby zapomnieć.

niedziela, 12 maja 2013


Każdy ma w życiu jakiś cel, przystań, do której płynie, bezpieczne miejsce. Nieważne jak bardzo będzie zaprzeczał, że wszystko mu jedno, a świat go nie obchodzi, za każdym razem we wnętrzu pozostanie mała nadzieja na to, że może być inaczej. Wszyscy walczą przecież o to samo – o własne szczęście.

Ostatnie dni sprawiły, że wszystko, co wcześniej sprawiało mi radość i było „standardem” działania, stało się nieważne i bez sensu. Los rzuca nami w różne strony, uczucia rozrywają wnętrze, a ludzie, którzy nas otaczają coraz bardziej zapominają o tym, że tak bardzo chcielibyśmy porozmawiać i po prostu przy nich być. To zarazem bardzo proste i nieskończenie skomplikowane.

Porzucony sam ze swoim piekłem myślałem, żeby zrobić ostatni wpis do tego bloga – projektu, o który dbam i pielęgnuje. Bo wydawało mi się, i w zasadzie ciągle mi się tak wydaje, że w sytuacji, gdy jesteśmy targani sprawami codziennymi powinniśmy usiąść i pomyśleć, a nie marnować czas na inne rzeczy. Powinniśmy walczyć o wszystko co kochamy, bez względu na środki.

Film „Zawsze Obcy” wyświetlany w ramach festiwalu Planete  Doc, który miałem przyjemność obejrzeć z dziewczyną, która jest dla mnie wszystkim, po raz kolejny uświadomił mnie w kilku kwestiach. Po pierwsze, jeżeli do szczęścia konieczna jest walka, którą będziemy musieli stoczyć, warto, aby to zrobić. Po drugie, należy doceniać to co się ma i kochać ludzi za to jakimi są – ze wszystkimi ich wadami i zaletami – bo drugiego dnia może przywitać pustka, której niczym nie zapełnimy. Po trzecie, trzeba wiedzieć, że świat to okrutne miejsce, w którym los rozdając szczęście i rozpacz nie myślał o proporcjach. Jedni dostali szczęście i trochę smutku, a inni samą rozpacz.

W chwilach tak trudnych dla mnie jak ta obecna, kiedy wszystko wydaje się smutne i jałowe, potrawy nie mają smaku, a dzień może być równie dobrze nocą zawsze jest jednak nadzieja. Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że jest ona matką głupich. Jeżeli jednak w istocie tak jest, to ja jestem największym z głupców. Ideały i wartości, które są w nas powinny trwać bez względu na wszystko. Moją wartością jest wiara w to, że walka, którą prowadzę ma sens, że mogę ją wygrać. Nie mogę się w tym mylić.

Ludzie potrzebują siebie nawzajem, jesteśmy istotami społecznymi – rodzimy się w grupie, funkcjonujemy w niej i na jej warunkach umieramy. Czasami potrzeba bliskości innej osoby jest tak wielka, że robimy dla tej bliskości wszystko, prąc do przodu. Nawet po trupach. W ogromnym szacunku dla wszelkich stworzeń, który jest we mnie, pojawia także pytanie, czy warto. Odpowiadam sobie „tak, warto”. Choćbyśmy musieli biec, płakać, prosić, walczyć, czekać i marzyć, pozostańmy zawsze sobą i walczmy o ideały i osoby.

***

Jeden z bohaterów filmu „Zawsze Obcy” – uchodźca przebywający w Norwegii – wiedział, że deportacja do ojczyzny może oznaczać śmierć. Ja tak samo jak on nie chce wracać do ojczyzny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz