Każdy ma w życiu jakiś
cel, przystań, do której płynie, bezpieczne miejsce. Nieważne jak bardzo będzie
zaprzeczał, że wszystko mu jedno, a świat go nie obchodzi, za każdym razem we
wnętrzu pozostanie mała nadzieja na to, że może być inaczej. Wszyscy walczą
przecież o to samo – o własne szczęście.
Ostatnie dni sprawiły,
że wszystko, co wcześniej sprawiało mi radość i było „standardem” działania,
stało się nieważne i bez sensu. Los rzuca nami w różne strony, uczucia
rozrywają wnętrze, a ludzie, którzy nas otaczają coraz bardziej zapominają o
tym, że tak bardzo chcielibyśmy porozmawiać i po prostu przy nich być. To
zarazem bardzo proste i nieskończenie skomplikowane.
Porzucony sam ze swoim
piekłem myślałem, żeby zrobić ostatni wpis do tego bloga – projektu, o który
dbam i pielęgnuje. Bo wydawało mi się, i w zasadzie ciągle mi się tak wydaje,
że w sytuacji, gdy jesteśmy targani sprawami codziennymi powinniśmy usiąść i
pomyśleć, a nie marnować czas na inne rzeczy. Powinniśmy walczyć o wszystko co
kochamy, bez względu na środki.
Film „Zawsze Obcy” wyświetlany
w ramach festiwalu Planete Doc, który
miałem przyjemność obejrzeć z dziewczyną, która jest dla mnie wszystkim, po raz
kolejny uświadomił mnie w kilku kwestiach. Po pierwsze, jeżeli do szczęścia
konieczna jest walka, którą będziemy musieli stoczyć, warto, aby to zrobić. Po
drugie, należy doceniać to co się ma i kochać ludzi za to jakimi są – ze wszystkimi
ich wadami i zaletami – bo drugiego dnia może przywitać pustka, której niczym
nie zapełnimy. Po trzecie, trzeba wiedzieć, że świat to okrutne miejsce, w
którym los rozdając szczęście i rozpacz nie myślał o proporcjach. Jedni dostali
szczęście i trochę smutku, a inni samą rozpacz.
W chwilach tak trudnych
dla mnie jak ta obecna, kiedy wszystko wydaje się smutne i jałowe, potrawy nie
mają smaku, a dzień może być równie dobrze nocą zawsze jest jednak nadzieja.
Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że jest ona matką głupich. Jeżeli jednak w
istocie tak jest, to ja jestem największym z głupców. Ideały i wartości, które
są w nas powinny trwać bez względu na wszystko. Moją wartością jest wiara w to,
że walka, którą prowadzę ma sens, że mogę ją wygrać. Nie mogę się w tym mylić.
Ludzie potrzebują
siebie nawzajem, jesteśmy istotami społecznymi – rodzimy się w grupie,
funkcjonujemy w niej i na jej warunkach umieramy. Czasami potrzeba bliskości
innej osoby jest tak wielka, że robimy dla tej bliskości wszystko, prąc do
przodu. Nawet po trupach. W ogromnym szacunku dla wszelkich stworzeń, który
jest we mnie, pojawia także pytanie, czy warto. Odpowiadam sobie „tak, warto”.
Choćbyśmy musieli biec, płakać, prosić, walczyć, czekać i marzyć, pozostańmy
zawsze sobą i walczmy o ideały i osoby.
***
Jeden z bohaterów filmu
„Zawsze Obcy” – uchodźca przebywający w Norwegii – wiedział, że deportacja do ojczyzny
może oznaczać śmierć. Ja tak samo jak on nie chce wracać do ojczyzny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz