Przed moim oknem powstaje blok. To już chyba trzeci, który budowany jest tak, że mogę zobaczyć go z okna, a ludzie którzy tam mieszkają lub zamieszkają zobaczą mnie ze swoich okien. Czuje ogromny żal i pretensje do osób, które wydały rozporządzenie, że te przeklęte bloki, które są o wiele nowocześniejsze i stylowe od mojego mają powstać przed moimi oknami. Najpierw wzbiera we mnie ogromna złość, kiedy buldożery, koparki i dźwigi wycinają drzewa, na których się bawiłem, jak orzą dróżki którymi chodziłem i jak stawiają cegły w miejscu gdzie zakopywałem dawno temu skarby. My, ludzie betonowej dżungli musimy oglądać świat odbity od okien innych domów. Lepszych, droższych i bardziej prestiżowych mieszkań, w których ludzie którzy się wprowadzili patrzą na nas przez pryzmat tego, że mieszkamy w blokach z płyty, z pijakami i typami spod ciemnej gwiazdy na klatkach, że gra muzyka do rana, że "gnojki" piją piwo pod oknami i że psy srają gdzie popadnie.Więc dlaczego jestem taki rozbity, skoro straciłem tylko relikty przeszłości i widok z okna?Dlatego, bo to był mój prywatny świat.
Teraz zamiast drzew jabłoni, które kwitły co roku, zamiast kwaśnych jabłek, które po kilku gryzach wyrzuca się w trawę mam budynek. Budowlę której nienawidzę, tak bardzo jak ludzi którzy jeszcze tam nie mieszkają. Wyobraźcie sobie tylko, utracić część tego co od kilkunastu lat spoglądało na was przez okna waszego domu/mieszkania/czegokolwiek. U mnie pozostał tylko szum pracujących robotników i maszyn.
* * *
Żałoba w sprawny sposób paraliżuje wszystkie możliwe media. Leż nie jest to paraliż polegający na braku możliwości do działania, wręcz przeciwnie widzimy "hiperdziałalność", tyle że związaną z katastrofą samolotu tupolew i ofiarami nieszczęśliwego wypadku z soboty 10 kwietnia 2010 roku. A co słychać w świecie, czy nasze media powiedzą nam o tym co wydarzyło się poza Polską (a taki obszar naprawdę istnieje- nawet po 10 kwietnia)? Chyba nie, kurtyna marazmu i gloryfikacji martyrologii opadła znowu na cały naród. To zrozumiałe. Ale ja i wiele osób, które zapewne podzielają moje stanowisko mają dość dowiadywania się z prasy zagranicznej i telewizji typu CNN i BBC (inne raczej rzadko występują w kablówkach) co się dzieje na świecie.
Rodzina oznajmiła, kardynał Glemp potwierdził- tragicznie zmarły prezydent Lech Kaczyński będzie pochowany na Wawelu. I pierwsze co czuję to wstyd. Wstydzę się przed całym światem i wszystkimi, którzy przyjadą w sobotę na uroczystości pogrzebowe, żeby złożyć kwiaty na grobie prezydenta, który tak naprawdę nie dokonał przełomów w polityce zagranicznej, który blokował umowy międzynarodowe (Traktat Lizboński) i wreszcie który skutecznie hamował większość ustaw, zdawało by się, że opozycyjnego dla niego samego rządu. No ale prezydent nie żyje i nie widzi co się dzieje. Nie ma pojęcia dlaczego chcą go pochować na Wawelu obok Józefa Piłsudskiego, obok gen. Sikorskiego, obok Jana III Sobieskiego, czy Józefa Augusta Poniatowskiego (!). Bardzo, bardzo, bardzo nie ciesze się z takiego obrotu sprawy. Powstało nawet kilka grup, które protestują przeciwko chowaniu J. Kaczyńskiego na Krakowskim Wawelu- na portalu społ. facebook utworzyła się 8 tysięczna grupa "przeciw", tak samo zresztą w samym Krakowie- grupa "Nie chcemy Kaczyńskiego na Wawelu".
Jako badacz sceny politycznej wymagam od siebie jakiegoś dystansu, czy choćby spojrzenia na problem "spoza" społeczeństwa- nie zawsze mi się to jednak udaje. Muszę jednak powiedzieć, ze jestem zdecydowanie przeciwko takiemu obrotowi wydarzeń. Jak będzie wyglądać sytuacja, kiedy przyjdzie nam przywitać gości a tu nagle pojawi się grupa z transparentami "Nie!", "Nie chcemy go tu" "itd.", jak wtedy wytłumaczymy reprezentantom mocarstw i innych krajów to, że nie wszyscy chcą aby prezydent spoczął obok bohaterów historii Polski? Co powiemy dalej naszemu potomstwu, czy tym najmłodszym, którzy zapytają się dlaczego prezydent (sprawujący urząd niecałe 4 lata) spoczywa tam gdzie ludzie, którzy odmienili losy Polski? Liczę tylko na to, ze jak nie daj boże taki przypadek się powtórzy to dalsze postępowanie nie będzie precedensem. Niech więc decyzje "pogrzebania" prezydenta, podjęte bez refleksji i zastanowienia oceni chłodnym okiem historia. Zresztą chyba nie tylko ja tak myślę : http://bi.gazeta.pl/im/9/7760/m7760929.mp3
Być może za sto lat uzna się, że skoro ten prezydent znajduje się na Wawelu to naprawdę na to zasłużył, że był prawdziwym mężem stanu. Ludzkość tworzy sobie mity o swojej historii i niewielu obchodzi jak było na prawdę.
OdpowiedzUsuńTak gdzie wchodzą narodowe mity nie ma miejsca na historię i prawdę.
To prawda postawa Kaczyńskiego, sama w sobie, nie może równać się z dokonaniami Piłsudskiego, Poniatowskiego i reszty spoczywających na Wawelu, ale przecież jego grób na Wawelu ma służyć za symbol tej okropnej katastrofy.Nie ma co tego negować, bo to co się stało jest jedną z największych tragedii w dziejach Polski i kolejną stratą elity polskiej... Też uważam, że lepiej by było gdyby spoczywał np. na Powązkach, ale decyzja zapadła. I nie czas na bezsensowne i kompromitujące nas spory...
OdpowiedzUsuńTak btw...
OdpowiedzUsuńZazdroszczę ci optymizmu do polskiej sceny politycznej. Widziałeś już "imidż" Komorowskiego wraz z żoną? xD
http://sphotos.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-snc3/hs424.snc3/24510_114212611933373_100000339036055_164498_2573191_n.jpg
Mamy jeszcze wogóle jakiś sensownych kandydatów na fotel prezydencki?
Przecież to funkcja reprezentacyjna i powinno się jakoś wyglądać no...
Pozdrawiam :)